Jestem zbiorem tego, co we mnie zasiane. Przez innych ludzi, książki, filmy.Obrazy i muzykę. Jestem tylko zlepkiem, nieprawdziwą historią, która opowiada cudze.

Pustka wypełniona pestkami. Niektóre zmarnieją, to nie ta gleba, ona jes żyzna tylko na wierzchu. są te, co przetrwają i staną się drzewami, kwitnącymi latem czereśniami, żyjącymi na zawsze. Mocnymi dębami. Nawet gdy sama próbowałam podgryźć im korzenie, jak ślepy kret, ściąć pień jak niewidomy drwal- przeżyją. Sekwoja nie płonie w pożarze, nie do końca. Odżywa.

Miałam 10 lat? Jedenaście może? To na zawsze zasiało się we mnie, dlatego moje nieporawne sny będą mieć soundtrack z głosem Tori Amos i dlatego przy tym bedę tańczyć sama w domu, czując zapach wanilii. Dlatego nigdy mnie nie opuści. Tego drzewa nie da się wyrwać. I mogę śmiać się sama z siebie, jak zawsze. Wiedziałam, że mam w sobie zasianego tego małego chłopca. Nie kogo innego, tylko jego. 

 

Wiedziałam, że pozbawiona swojego piękna, będę chłonąć i wydobywać je z innych. Może to jest moje zadanie. Być oszłomionym pięknem, aż ranić sobie o nie powierzchnię oczu i palców i próbować uchwycić je przez moment, nie myśląc o niczym więcej. 


Reposted from hormeza via literami